Jeśli ktoś nas śledzi, to wie, że określenie T.C. Notojadzim, czyli Towarzystwo Cyklistów Notojadzim nie bez kozery określa nasze działania.
![](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAAAAACH5BAEKAAEALAAAAAABAAEAAAICTAEAOw==)
Choć Kaszebe Runda od jakiegoś czasu za nami,
wrócimy do tematu lub go po prostu drugim postem i ponownie podsumujemy.
Wcześniej było bowiem ogólnie o imprezie. Teraz zaś o nas na niej... I nie tylko
To że na rowerach, więc cykliści, jest raczej oczywiste i nie trzeba tu się zatrzymywać. Zaś towarzystwem jesteśmy nie tylko z nazwy. Nasze działania, nasze treningi, wyjazdy, spotkania wiążą się w linii prostej z czasownikiem "towarzyszyć". Życie prywatne i obowiązki wielokrotnie uniemożliwiają spotkania nie na szosie, ale jesteśmy razem.
Gdy przychodzi do nas ktoś nowy zobaczyć, jak się jeździ lub z zapałem i chęcią rozwoju, każdego przyjmujemy równie serdecznie, jak sami chcielibyśmy być potraktowani. Fakt, że ktoś czegoś nie wie lub nie umie, nie czyni go gorszym. I bardzo staramy się, aby każdy czuł się dobrze. Podobnie jest na trasie i nie raz o tym wspominaliśmy: nikogo nie zostawiamy. Złapałeś gumę? Masz mniej siły? Przeliczyłeś swoje możliwości i nie nadążasz nad tempem grupy? (forma gramatyczna czasownika tylko jako przykład, jeżdżą z nami mężczyźni i kobiety) To nic. Dzielimy ekipę lub ktoś z nas jedzie bądź zostaje i pomaga. Towarzyszymy sobie, bo to wspólne działanie.
Wyjazdy na wyścigi czy imprezy rowerowe są radośniejsze, gdy może jechać nas więcej. Z reguły jest tak, że ktoś tam jest pierwszy raz.
Kaszebe Runda była pierwszą imprezą rowerową w naszych barwach Jarka. W zasadzie od około dwóch miesięcy jeździł rowerem szosowym, więc zgłoszenie się na Kaszebe i to na najdłuższy dystans to było wyzwanie.
Treningi, wyjazd do Kościerzyny, start i wypadek tuż przy mecie. Dystans zaliczony, ogrom szczęścia i radości pomieszany z bólem fizycznym.
Jarek zawalczył o swój start i przygotowywał się cierpliwie i konsekwentnie.
Zawalczył też o zdrowie, a w zasadzie nadal walczy.
I choć nie jeździ z nami, towarzymy sobie wzajemnie w miarę możliwosci.
Bo jak powiedział Szozda:
".....dobrze móc coś w życiu zrobić i się do tego uśmiechać..."
Uśmiechamy się do siebie, do tego co robimy oraz do tego, co w planach.
Bo to jest nadal piękne: że można zaplanować, że dużo nadal przed nami...