Jak jeden mąż (za jedną żonę
)..
wszyscy wczoraj trzymali kciuki za Sandrę, która startowała w Mistrzostwach Polski w Żyrardowie.
Start wielce udany i ogromne gratulacje
My zaś poczuliśmy ducha historii. Co by dużo bowiem nie mówić - jak jest się w "znaczącym" miejscu i posłucha się lub poczyta "znaczących" historii, to nawet asfalt, choć de facto nie ten sam, co lata temu, ale jednak gra z kołami te same melodie...
Nie ma to tamto - towarzystwo, coffee i ride...
Pełną gębą, przy pięknej pogodzie .
Wieniec zdobyty !!
Mogileńskie tereny odwiedzone i ...
..... duchem czasu, minionych wyścigów ciągle pełne echa. Może tylko w naszej głowie,
Może tylko jako subiektywne wrażenia.
Ale nic to... Piękny ten niedzielny subiektywizm, gdzie myśli i dusza w wehikule czasu mogły stanąć choć przez chwilę przy dawnej trasie, gdzie za chwilę miałby przejechać peleton...
Mniej barwny może niż dzisiejszy... uboższy w gadżety, ale wielce bogaty w czystego ducha rywalizacji i pieknego sportu...
Nikt nie jedzie sam, nikt NIE jest ZA SŁABY, NIE jest ZA WOLNY...
NIKT nie zostaje sam nawet, gdy zdarzy się peszek na drodze i trzeba prace ręczne z dętką wykonać
Ech...
Pięknie było...
i kiedyś i wczoraj...